Dnia 7 lipca Wezyr wraz z najlepszym kumplem zmieniły miejsce zamieszkania.
O ładowaniu do przyczepy się nie wypowiem, gdyż brzydko mówiąc spieprzyło wszystko to co miałam już na plus jeżeli chodzi o przyczepę (dla wyjaśnienia-kupując Małego we wrześniu tamtego roku, ładowaliśmy go 8h). Obydwa konie po 2h zostały wciśnięte na chama na lonży. Było mi przykro, byłam zła i wściekła...
Teraz mam nadzieję, jako, że jest przyczepka na miejscu (oby koleżanka użyczyła do zabaw...) naprawimy wszystko i zmienimy wyobrażenia naszych koni na temat przyczepki.
Konie widać, że w nowym miejscu szczęśliwe. Siedzą cały dzień na dużym wybiegu, skubiąc i wybierając lepsze źdbła trawki, relaksują się na słoneczku lub piorą w letnim deszczu :-)
Kolejnym plusem jest to, że w nowej stajni jesteśmy we trzy jako parellowcy.
Generalnie nowy dom-extra! Sama przeprowadzka czyli transport-co by się nie denerwować już pominę ten temat.
Sukcesem jest kolejny mały element, który udał mi się po raz pierwszy w życiu.
Na drugi dzień po przyjeździe do nowej stajni chwilę bawiłam się z młodym po krótkim spacerku do lasu. Uwaga uwaga! Mój koń odpowiedział na przyciąganie na wolności!
Zawsze byłam pewna, że źle pokazuję, jak bawiliśmy się na wolności ale jak się okazuje mój sygnał jest jak najbardziej ok, gdyż Malutki odpowiedział bez zawahania i to dwa razy! Tak samo, jak się okazuje mój koń umie cofać na sam paluszek w yoyo.
Kto by pomyślał...
Zaskakuje mnie ten młodzieniec :-)
czwartek, 9 lipca 2009
Subskrybuj:
Posty (Atom)