niedziela, 28 czerwca 2009

Przemiana i sukces.

Dziwne, jak to koń może się zmienić pod wpływem czasu.
Kupując Wezyra kupowałam lewopółkulowego introwertyka, często mocno niepewnego siebie, lekko taranującego, niekoniecznie chętnego do ruchu na przód. Dziś mam jak najbardziej lewopółkulowego ekstrawertyka, kipiącego energią i gotowością, w miarę opanowanego i zdecydowanie bardziej odważnego.
Cieszy mnie niezwykle ta przemiana. Na pewno zmienił się także mój punkt widzenia i zdanie na jego temat. Nadal się poznajemy, nadal się docieramy ale zdecydowanie progresujemy i nie stoimy w miejscu, powoli bo powoli ale zawsze do przodu.
Wstawiam wykresy koniobowości, które najlepiej przedstawiają sytuację:
wykres z 26.10.2008r :
http://i191.photobucket.com/albums/z110/monia_b/koniobowo-261008.jpg

wykres z 25.06.2009r :
http://i191.photobucket.com/albums/z110/monia_b/koniobowo-250609.jpg

Następna rzecz, która niesamowicie mnie cieszy to postęp w circling game. Wcześniej mieliśmy problem gdyż w kłusie Wezyr bardzo mocno napierał na halter i 'zwiewał' na zewnątrz. Teraz problem zdecydowanie zanika, nie do końca znikł ale zanika. Ostatnio udało nam się podnieść circling do kłusa i tylko raz naparł na zewnątrz po czym ustąpił i dostosował się do promienia koła.
Mój kochany chłopczyk!
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że uda mi się samej tyle z nim wypracować. Pomimo, że nie dysponuję dużą ilością materiałów szkoleniowych, jestem dumna z tego ile udało nam się już razem zrobić. Wierzę, że powoli powoli ale będziemy dalej zaliczać kolejne sukcesy.

Zastanawiałam się też ostatnio nad tym, że za mało rzeczy mnie cieszy. Wiecznie chcę więcej i więcej nie chwaląc i nie doceniając tego co już mam. W przypadku Wezyra nie doceniam tego, że tak się dla mnie stara i znosi moje frustracje. Powinnam się zająć ćwiczeniami na takim poziomie na jakim jesteśmy czyli jak narazie L1 zamiast łapać się za wyższe.

Kolejną sprawą jest kwestia nadużywania liny. Zdecydowanie muszę ograniczyć używanie liny i carrot sticka a bardziej skupić się na mowie ciała. Zupełnie zapomniałam o tym, że to nie lina i carrot mają przekazywać koniowi informacje a moje ciało, energia, spojrzenie. Tak, zdecydowanie praca nad sobą. Myślę, że to będzie kolejny klucz do sukcesu.

Ostatnią kwestią jest brak jakiegokolwiek planu. Źle jest nie mieć żadnego planu. Chyba wkońcu muszę podjąć się wyzwania jakim jest zaplanowanie (nie szczegółowe-szczegóły nie są istotne) drogi do celu, właśnie-celu jakiego sobie chyba jeszcze nie wyznaczyłam! Hmm zastanawiające.

No i ciągle zastanawiam się nad tym czy przenosić konia do innej stajni czy nie... Jest to bardzo trudna decyzja, przynajmniej dla mnie...

Dobrze jest tak podsumować wszystko co 'zalega' w środku i spojrzeć na to z boku.

Pozdrawiam :-)

1 komentarz: